Rozdział 2: "O cholera..."



  Sobota. Nareszcie! Obudziłam się około dziesiątej rano. Za tydzień Boże Narodzenie, które spędzę jedynie z Sasuke. Hm... Może było by dobrze, żebym zaprosiła jeszcze parę osób i zrobiła jakąś małą imprezkę? Co prawda, nie jestem typem imprezowiczki, ale fajnie by było się rozerwać. 

  Ubrałam się, po czym zeszłam na parter. Weszłam do kuchni, która była o dziwo pusta. Czyżby Sasuke gdzieś wybył? To nawet i lepiej dla mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie, wiedząc już, co będę robiła. Wyjęłam z zamarzalnika warzywa na patelnię i położyłam woreczek z mrożonką na blacie. Z szafki wyciągnęłam patelnię, a z szuflady przyprawy. Nastawiłam kuchenkę elektryczną, stawiając przyrząd, w którym będę piekła jedzenie. 


  Po szybkim śniadaniu, zrobiłam szybki telefon do Hinaty, która po kilku sygnałach odebrała.

  - Hina, co ty na to, żebyśmy pojechały do stajni? - Zagaiłam szybko, za nim ona zdążyła mi powiedzieć "Cześć".

  - Spoko. Za ile mam być u ciebie? - Uśmiechnęłam sie delikatnie, przygryzając delikatnie swój paznokieć. Hm...

 - Za dwie godziny, da radę? - Odpowiedziałam, pytaniem na pytanie.

 - Jasne. Wezmę Vitarę. - Uśmiechnęłam się szerzej, po czym pożegnałam się i rozłączyłam. Zapowiada się ciekawy dzień.

  Pół godziny później usłyszałam jak drzwi się otwierają. Dobrze wiedziałam, kto właśnie przyszedł. Westchnęłam, przełączając kanał w telewizorze. Do salonu wszedł Sasuke. Stanął koło kanapy.

  - Czego chcesz? - Zapytałam, nawet na niego nie patrząc. Właśnie przełączyłam kolejny kanał, na którym leciał jakiś idiotyczny serial. Chłopak usiadł obok mnie. Spojrzałam na niego kątem oka, czekając na odpowiedź.

  - A czy zawsze muszę czegoś od ciebie chcieć? - Burknął. Odwróciłam swoją głowę w jego kierunku, marszcząc przy tym brwi.

  - Przeważnie coś chcesz, jak przyłazisz do mnie. - Mruknęłam, patrząc mu centralnie w czarne tęczówki. Westchnął, pochylając się w przód i przeczesując prawą dłonią swe włosy.

  - Jedziesz dziś do stajni? - Zagaił po paru chwilach ciszy. Skinęłam jedynie głową potakująco, odwracając wzrok z powrotem na telewizor. - To pojadę z tobą i Hinatą. - Dodał po paru sekundach. Uniosłam brew, ponownie zaszczycając go swoim spojrzeniem.

  - Po co? - Zagaiłam, lekko zirytowana. - Z resztą, skąd ty wiesz, że jadę z Hinatą? - Warknęłam, jeszcze bardziej wkurzona. Nie odpowiedział od razu. Zacisnął dłonie w pięści.

  - Bo tak mi się podoba, jasne? - Warknął. Wyprowadziło mnie to z równowagi. Wstałam z zajmowanego miejsca, wyłączając telewizję i rzucając pilot na stolik.

  - Ale ja chciałam jechać jedynie z Hiną! Nie potrzebuję do tego TWOJEGO towarzystwa! - Krzyknęłam w jego kierunku, po czym szybkim krokiem skierowałam się na piętro, do swojego pokoju. Musiałam się uspokoić i przebrać w strój do jazdy konnej.










  Półtorej godziny później, podjechała Hyuuga swoim samochodem. Kiedy Sasuke powiedział, że chce jechać z nami, ja nie miałam nic do gadania. Teraz całą trójką jechaliśmy do mojej i czarnowłosego, stajni.

  Kiedy wjechaliśmy na podjazd parkingowy, od razu rzuciła nam się wielka hala, parkur, oraz główny budynek stajni. Wysiedliśmy z samochodu, kierując swe kroki do owego budynku.

  - Hinata, weźmiesz Misaki, a ja Yamado. Sasuke, ty... - Nie dane mi było dokończyć, gdyż braciszek już zdążył wejść do jednego z boksów, gdzie stał kary ogier, Ame. Westchnęłam cicho. Przeszłam przez hol, po czym skierowałam się do siodlarni, skąd wzięłam szczotki i rząd jeździecki. Wyszłam z pomieszczenia, kierując się do boksu siwego, młodego ogierka. Otworzyłam drzwiczki, kładąc nieopodal szczotki i wieszając na wieszaku siodło i ogłowie. Koń jak na trzy i pół roczniaka, był bardzo wyrośnięty. Miał prawie metr dziewięćdziesiąt w kłębie. Westchnęłam ponownie. Wzięłam do ręki kopystkę, grzebień do grzywy oraz dwie szczotki. Wszystko to, oprócz kopystki, położyłam pod poidłem, na ściółce. Na początek zajęłam się jego kopytami...



  Po pół godzinie wszyscy byliśmy już gotowi, łącznie ze zwierzętami. Wsiedliśmy na nie, po czym ruszyliśmy w teren. Wszystkim nam należało się odprężenie. Jechaliśmy gęsiego. Ja na czele, za mną Sasuke, a za nim Hinata. Kiedy wjechaliśmy w las, zaczęliśmy kłusować. A po niedługim czasie galopować. Jechaliśmy na znaną nam polanę. Śnieg co prawda momentami nam trochę przeszkadzał, jednak nie przejmowaliśmy się tym.

  Zatrzymaliśmy nasze wierzchowce w środku lasu, gdzie mieściła się polana. Teraz co prawda pokryta śniegiem, ale w lecie kwitną tutaj piękne rośliny. Uśmiechnęłam się delikatnie, zsiadając z konia i puszczając go luzem. Wiedziałam, że nie ucieknie. Każdego konia, którego tu mamy, uczyłam tego, by się nie oddalał od człowieka. Dwójka, która z lekkim opóźnieniem przyjechała, również zsiadła.

  - Pięknie tu, prawda? - Zagaiłam, kiedy poczułam, że obydwoje stoją obok mnie. Ośnieżone miejsce, ciche i spokojne. Jedynie szum wiatru i czasami ćwierkanie niektórych leśnych ptaków, przerywało ciszę. Zrobiłam parę kroków do przodu, po czym rozłożyłam ręce na boki, odchylając głowę do góry i zamykając oczy. To była chwila relaksu.







  Kiedy wróciliśmy do domu, była godzina siedemnasta. Było na dworze już ciemno. Przeszłam do kuchni, wyciągając kieliszek, umieszczony w szafce nad zlewem.

  - A mi nie wyjmiesz? - Do pomieszczenia wtargnął mój brat. Niemiły dreszcz przeszedł po moim kręgosłupie. Zmarszczyłam brwi. Oj, kochany, na pewno chcesz się tak zabawić?

  - Nie, nie wyjmę. Bozia przecież po coś rączki stworzyła, czyż nie? - Mówiąc te słowa, odwróciłam się w jego kierunku. Minęłam go, ruszając do salonu. Podeszłam do barku, otwierając go przy okazji. Wyjęłam buteleczkę z Mirinu, słodką wódką ryżową. Otworzyłam butelkę, po czym nalałam sobie jedną drugą kieliszka. Zamknęłam i odstwaiłam butelkę na miejsce, by za sekundę otworzyć butelkę z weskey. Nalałam jej tyle, żeby gdzieś został centymetr odstępu od końca kieliszka. Zostawiłam barek otwarty, biorąc z sobą jeszcze dwie małe buteleczki z sake. Mam ochotę się jeszcze dziś upić. Usiadłam na kanapie, stawiając butelki oraz kieliszek na stole. Złapałam za pilota, po czym nastawiłam telewizor.


  Było dobrze po trzeciej nad ranem, kiedy się obudziłam. Zmarszczyłam brwi, czując, że jestem czymś przykryta. Spojrzałam na siebie i stwierdziłam ze zdziwieniem, że na mnie leży kołdra. A ja sama znajduję się w swoim pokoju.

  - Co jest? Jak się tu znalazłam? - Zapytałam samą siebie, przekręcając się na plecy, po czym siadając. Zmarszczyłam brwi. Pewnie Sasuke mnie tu przeniósł. Spojrzałam raz jeszcze na siebie i z wielkim szokiem stwierdzam, że jestem w samej bieliźnie! - O cholera... - Mruknęłam cicho, przeczesując włosy. Co się kurwa wczoraj wieczorem wydarzyło? Zmarszczyłam brwi. Wstałam z łóżka, wkładając na nogi szybko kapcie i ruszając w kierunku parteru. Po drodze jeszcze szybko zgarnęłam szlafrok, prędko go na siebie zakładając.



___________________________________________________


Tak, wiem, rozdział krótki, ale to dlatego, że nie było zbytnio czasu, by go dokończyć. -.-

Wszystkiego naj w NOWYM 2013 ROKU ^o^  ! Oby wam się wszystko spełniło, żeby dziewczyny znalazły swoją miłość, a chłopacy, by odnaleźli swoją drugą połowę <3

Dedykacja dla:

  *Lena_S
  *Hattori

Mam nadzieję, że rozdział się podoba ^^

1 komentarz:

  1. O kurczę, dziś patrzę na twojego bloga i mojego komentarza nie ma O_o Nie wiem czemu go nie dodało. Napiszę jeszcze raz.
    Fabuła na razie nie jest jakaś rozbudowana, przedstawiasz nam takie zwykłe życie, ale jest interesująco. Cieszy mnie to, że nie śpieszysz się aż tak bardzo. Mogłabyś jednak pisać jeszcze dłuższe rozdziały :D Nie śpiesz się z ich dodawaniem. Lepiej mieć dłuższą "przerwę" niż wstawić byle co, a potem to zmieniać, poprawiać itp (ja już się na tym złapałam ehh...).
    Hu hu cóż tam się działo?:D Mam nadzieję, że nic takiego, chociaż alkohol lubi ludziom płatać figle. Jednak coś nie widzi mi się, że Sasuke posuwa się do takich czynów - raczej chyba pozostaje taki opanowany i bezuczuciowy. Nie ukrywam jednak, że z niecierpliwością czekam aż coś tam między nimi zaiskrzy ;)
    Jedyną moją radą jest chyba to, abyś bardziej opisywała niektóre rzeczy ;) Staraj się tworzyć swój własny, niepowtarzalny świat i wprowadzaj do niego swych czytelników - zdecydowanie zyskasz wówczas na oryginalności.
    Na chwilę obecną jestem zachwycona i czekam na DŁUŻSZE rozdziały! :D Dziękuję też za dedykację ;* Pozdrawiam i życzę duuuużo weny i genialnych pomysłów ;) (shi-no-sakebi)

    OdpowiedzUsuń

Rinne Tworzy